poniedziałek, 10 maja 2010

Dzisiejszy poranek przyniósł wiele niespodzianek. Szczególnie jedna z nich jest godna opisania. usłyszałem rankiem hałas tuż przed moją leśniczówką. Przetarłem zaspane oczy i wyjrzałem przez okno. Na pieńku siedział dudek we własnej osobie.



Chciałem go zaprosić na śniadanie ale odleciał szybko do swojej rodziny nie mówiąc nawet "do widzenia".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz